Dziś drugi dzień świąt Bożego Nar­o­dzenia. Warto przy­pom­nieć postać pier­wszego męczen­nika – św. Szczepana, który był diakonem a przeszedł do his­torii nie dlat­ego, że został ukamienowany (wg jed­nego z ist­nieją­cych jeszcze kodek­sów karnych przewidu­ją­cych tę karę – kamie­nie egzekucyjne mają być śred­niej wielkości, by zmieś­ciły się w dłoni – inaczej śmierć nastąpi zbyt wcześnie lub gdy będą zbyt wielkie ago­nia trwać będzie za długo).

Jego drogą do świę­tości był fakt, że prze­baczył swoim opraw­com. Podob­nie kiedyś uczynił to ks. Jerzy Popiełuszko czy Jan Paweł II. Każdy z nich jest już święty… Na zdję­ci­ach miejsce w Jero­zolimie, gdzie umęc­zono (za murami miasta) św. Szczepana (na widocznym wzgórzu i miejsce, gdzie zabrano jego ciało – dziś sank­tu­ar­ium św., Szczepana w Jero­zolimie). Tak jak wtedy – tak i dziś Jero­zolima nie jest miejscem bez­piecznym. Dziś pil­nują jej kruchego bez­pieczeństwa żołnierze a droga do pokoju jest wciąż jeszcze odległa.